wtorek, 14 marca 2017

"Fatalna lista" Siobhan Vivian

Dziękuję!
Piękno i brzydota nie zawsze są kwestią wyglądu.
Wyobraź sobie, że gdy przychodzisz do szkoły, oczy wszystkich są wbite w jeden punkt.
W listę.
 Czy znajdziesz na niej swoje nazwisko? A jeśli tak, to w której kategorii?
Co roku ktoś - nie wiadomo, kto - wybiera dwie dziewczyny z każdego rocznika. Jedna zostaje okrzyknięta najpiękniejszą, druga - najbrzydszą.
O tych spoza listy natychmiast się zapomina. Wybrane nagle znajdują się w centrum uwagi całej szkoły.
Na liście są nazwiska ośmiu dziewcząt. W świecie po liście ich życie już nigdy nie będzie takie samo.

Czytałam poprzednie książki tej autorki, które pisała w duecie z Jenny Han i poznałam już jej styl. Poznałam i polubiłam. Zastanawiałam się, jak wyjdzie jej solowa książka. Czy będzie równie wciągająca, jak tamte? Wiedziałam, że "Fatalna lista" jest napisana głównie z myślą o nastoletnich czytelniczkach, jednak ja nie odmawiam sobie literatury dla nastolatek. Postanowiłam sięgnąć po tę książkę, aby sprawdzić czemu zagraniczni książkoholicy tak ją chwalą. I wiecie co? Jest dobrze. Może zachwytów nie ma, ale jest dobrze.

Przyznam, że początek był trudny. Wciągnięcie się w tę książkę nie było takie łatwe. Ten nawał postaci, które mi się myliły, i których przez dłuższy czas nie mogłam rozróżnić - zwyczajnie ich za dużo! Czy póżniej było lepiej? Było. Co prawda nadal zdarzało mi się pogubić - co, kto - ale szybko się już orientowałam, że to dana bohaterka i jej problemy. Jedną z tych charakterystycznych bohaterek na pewno była Sara Singer, chyba każdy, kto czytał tę książkę, wie o co mi chodzi. Czy którąś z bohaterek, jakie wykreowała Vivian polubiłam bardziej od innych? Cóż. Szczerze przyznam, że niespecjalnie. Wszystkie były OK, ale jakoś z żadną nie połączyła mnie nić sympatii. Nie twierdzę, że to coś złego, ale lubię jednak, jak bohater wywołuje we mnie jakieś emocje. Może to wina tego, że tych bohaterek było aż osiem, a narracja była naprzemienna? Myślę, że to ma coś wspólnego z tym moim brakiem większej sympatii.

Coś mi nie zagrało z zakończeniem. Nie wiem czy autorka nie miała na nie pomysłu, czy tak miało być. A może, będzie ciąg dalszy? Nie wiem, niemniej nie za bardzo przypadło mi ono do gustu. Zostawia wiele wątpliwości i jest co najmniej - zastanawiające.

Sądzę jednak, że "Fatalna lista", to książka idealna dla każdej nastolatki, ale nie tylko. Dlaczego? Wiele dziewczyn i kobiet nie akceptuje siebie samych. Uważa się za tą brzydką, grubą... Wiele ma kompleksy, te większe, czy mniejsze. I właśnie o tym mniej więcej jest ta książka. Każda z bohaterek boryka się ze swoimi problemami dotyczącymi wyglądu, ale nie tylko. Co chcę przez to powiedzieć? Brzydkim można być również wewnętrznie. Gardząc innymi, wytykając im ich wady, wyśmiewając ich, obgadując za plecami... To wszystko sprawia, że człowiek psuje się od środka... Ta zawiść, nienawiść, pogarda, zazdrość. Czyż te rzeczy nie sprawiają, że człowiek od środka staje się brzydki? Zły? Zepsuty? Przecież robiąc to wszystko z premedytacją, niszczymy samych siebie.

Mam co do tej książki kilka małych "ale", jednak w gruncie rzeczy, ten jej przekaz totalnie mnie przekonuje. Dlatego też oceniam ją naprawdę dobrze. Podobał mi się prosty i lekki język, jakim posłużyła się autorka. Pomimo tego poplątania (albo może to ja jestem taka zakręcona) z bohaterkami oraz dosyć dziwnego zakończenia, książkę polecam. Kiedy już się w nią wciągnęłam, czytało mi się ją dobrze. 

5 komentarzy:

  1. Książka już gości w mojej biblioteczce więc mam nadzieję, że nibawem się za nią zabiorę.😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Generalnie rzadko sięgam po książki dla nastolatków, jednak tematyka samoakceptacji jest bardzo interesująca, więc dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nastolatką nie jestem, ale intryguje mnie fabuła tej książki, więc w wolnej chwili postaram się z nią zapoznać. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie ja też sobie książek młodzieżowych nie odmawiam, a jednak w tym wypadku obawiam się, że byłabym bardziej na nie :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Motyw listy wydaje się być naprawdę świetny i stanowiący doskonały pretekst do rozważań na temat właśnie kompleksów czy postrzegania samego siebie. :) Nie mniej jednak, książki nie mam w planach. Nieszczególnie do mnie przemawia taka tematyka.

    OdpowiedzUsuń