czwartek, 8 września 2016

[Przedpremierowo] "Hard Beat. Taniec nad odchłanią" K. Bromberg

Premiera: 28.09.2016


Dziękuję!
W miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone!
 Życie korespondenta wojennego Tannera Thomasa zmienia się bezpowrotnie, gdy podczas jednej z reporterskich wypraw ginie Stella — jego narzeczona, a jednocześnie fotografka, z którą współpracował przez ostatnie dziesięć lat. Targany bólem rzuca się w wir kolejnych niebezpieczeństw, by choć na chwilę zapomnieć o tej stracie. Pomaga mu w tym Beaux Croslyn, nowa partnerka zawodowa, dla której Tanner — z wzajemnością — traci głowę.
 Beaux w niczym nie przypomina typowej kobiety. Nie chce rozmawiać o swoich sekretach i nie chce się angażować, ale próbuje przyciągnąć Tannera bliżej, żeby ukryć się we mgle wzajemnego pożądania. Niestety, jej przeszłość zaczyna zagrażać ich relacji, a nawet życiu. Wówczas reporter postanawia za wszelką cenę odkryć prawdę.
Pełna sekretów, namiętności i adrenaliny opowieść o miłości wbrew wszelkim regułom, postanowieniom i obietnicom. Czy Tanner i Beaux mogą liczyć na odrobinę szczęścia?

Niniejszą powieścią zaczęłam przygodę z książkami Bromberg. Nasłuchałam się wielu pochlebnych opinii na temat serii Driven. Niektórzy nawet twierdzą, że autorka ta jest lepsza od Sheridan. Na razie się z tym nie mogę zgodzić. "Hard Beat" było dobre, ale nie aż tak, żebym wychwalała Bromberg nad Sheridan.

Seria Driven jest skierowana do dojrzałych czytelniczek, więc nie sądzę, żeby mogła zainteresować nastolatki. Chociaż... Kto wie. Niemniej jest to seria z całkiem sporą, acz nieprzesadzoną ilością akcji erotycznych oraz znajdują się w niej wulgaryzmy. Jednych to razi, a innych nie. Czytałam o wiele bardziej przesycone książki seksem czy wulgaryzmami i tamte były co najmniej, niesmaczne i niestrawne. Bromberg pod tym względem  zaplusowała u mnie. 

Jeśli chodzi o porywy serca, to jakoś nieszczególnie były one u mnie widoczne. W zasadzie nie wczułam się jakoś specjalnie w problemy czy sytuację bohaterów. Polubiłam ich, ale czegoś mi w nich brakowało. Może tej autentyczności? Tunner to taki typowy macho...

Porywczy, niezdecydowany facet, którego ciężko było mi zrozumieć. Natomiast jeśli chodzi o Beaux, tutaj też miałam problem. Ona również była takim typem macho... Tyle, że w ciele kobiety. Lubię twarde i zdecydowane bohaterki, ale w niej coś mi nie grało i może dlatego nie potrafiłam się wczuć w jej rolę, nawet odrobinkę.

W zasadzie jeśli chodzi jakieś  o "ale" z mojej strony to tyle. Głównie coś nie grało mi właśnie w bohaterach. Za to cała reszta jak najbardziej na plus. Autorka fajnie ukazała rolę reporterów i fotografów w niebezpiecznym świecie wojen. I to najbardziej przyciągało moją uwagę w "Hard Beat". Chociaż nie było w pełni rozwinięte, bo jasnym jest, że to książka raczej skupiająca się na flirtach i romansie dwójki bohaterów.  Jednak zdecydowanie jest to książka, którą ciężko jest zaliczyć do typowego romansu. Ma to "coś" co sprawiało, że nie mogłam się od niej oderwać.

Plusem był również język, książka nie jest skomplikowana (jak jest napisane na okładce), przynajmniej moim zdaniem. Bardzo przyjemnie i dosyć szybko się ją czyta. Pomimo, iż bohaterowie nie bardzo przypadli mi do gustu, to jednak z zaciekawieniem śledziłam ich poczytania, a to już coś. 

Niebawem zabieram się za inne książki K. Bromberg i zobaczymy, czy przebije Sheridan! A "Hard Beat" mogę polecić każdej dorosłej kobiecie, która lubuje się w tego typu literaturze. Sądzę, że będzie się przy niej bawić co najmniej dobrze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz