niedziela, 3 lipca 2016

[Przedpremierowo] "Przepisy na miłość i zbrodnię" Sally Andrew

Dziękuję!


Przepis na zbrodnię.
Składniki:

* dość duży mężczyzna, który znęca się nad żoną,
* mała krucha żona,
* średniej wielkości żylasta kobieta zakochana w żonie,
* dubeltówka,
* południowoafrykańskie miasteczko kiszące się w sekretach,
* butelka soku z granatów,
* łagodny ogrodnik,
* pogrzebacz,
* pikantna mieszkanka Nowego Jorku,

* 7 adwentystów dnia siódmego (odpowiednio przygotowanych na koniec świata),
* ostra dziennikarka śledcza,
*łagodna detektyw amator,
* 2 wytrawnych policjantów,
* jagnię,
* garść fałszywych tropów,

* kilku podejrzanych,
* szczypta chciwości.
Wszystko włożyć do dużego garnka i przez kilka lat dusić na małym ogniu, mieszając co jakiś czas drewnianą łyżką. Pod koniec duszenia dodać:


* 3 butelki brandy marki Klipdrift,
* 3 małe kaczki,
* garść papryczek chili,
* i zwiększyć płomień.

Tannie Maria kocha gotować, rozkoszować się jedzeniem i obdarowywać nim innych. W kuchni mogłaby spędzić całe życie. Prowadzi nawet rubrykę kulinarną w lokalnej gazecie – do czasu gdy okazuje się, że czytelnicy bardziej spragnieni są porad sercowych niż kulinarnych. Wtedy odkrywa, że potrafi znaleźć lekarstwo na kłopoty miłosne niemal każdego. Nie może jednak zapobiec tragedii, która wstrząsa społecznością Karru Małego. Tannie Maria wplątuje się w krwawą intrygę i sprowadza na siebie śmiertelne niebezpieczeństwo. A gdy poznaje komisarza Henka Kannemeyera, wpada jak śliwka w kompot…

Smakowita kompozycja miłosnych i kryminalnych przypadków doprawiona odrobiną egzotyki. Pochłoniesz ją jak ulubione danie i będziesz marzyć o dokładce!

Dzisiaj przychodzę do Was z przedpremierową recenzją bardzo apetycznej powieści! Mowa tutaj o "Przepisach na miłość i zbrodnię". Książka jest interesująca i przepysznie się ją czyta. A te wszystkie opisy dań... Myślałam, że uduszę autorkę i główną bohaterkę, która je przyrządza. Żadna z nich nie chciała się ze mną podzielić tymi pysznościami. Tylko mi machały obie opisami potraw.. No tak się nie robi! Chociaż cieszę się, że przepisy były podane na końcu książki. Może uda mi się coś upichcić. 

Popatrzcie jaki pomysłowy opis książki. W ogóle okładka jest taka śliczna! Skusiłam się na nią właśnie ze względu na te dwa elementy. A sama treść tej książki bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu. I chociaż z początku ciężko szło mi czytanie Przepisów, to z biegiem stron szło coraz lepiej. Później akcja nabrała tempa. Pojawiły się interesujące uczucia, wiecie... taki słodki i niewinny romans x 2. W zasadzie, to książka jest o dojrzałych bohaterach, więc można by powiedzieć "jaki słodki? jaki niewinny?", a właśnie, że taki był. I w ogóle książka jest urocza, pomimo, że jest w niej tajemnicza zbrodnia. W zasadzie to w tej książce jest bardzo dużo zabawnych sytuacji, wręcz powiedziałabym, że absurdalnie śmiesznych - pozytywnie oczywiście.

Wszyscy bohaterowie przypadli mi do gustu, co nie zdarza się często, bo zawsze jakaś czarna owca wpadnie w oko. Tym przyjemniej czytało mi się perypetie dziennikarek, pożal się Boże detektywów (śmiech), kto przeczyta, ten będzie wiedział o co chodzi. 

W dodatku autorka fenomenalnie skonstruowała intrygę. Zbrodnia pierwsza klasa, z dużą dawką tajemnicy i szczyptą... no może kilkoma łyżkami zaskoczenia, oraz litrem śmiesznych sytuacji. Naprawdę Sally Andrew stworzyła świetną powieść osadzoną w Afryce, właściwie rozumiem te narzekania głównej bohaterki na upały, patrząc co dzieje się u nas. Taka Polska afryka u nas ostatnio. Powiem Wam, że (chyba) pierwszy raz czytałam powieść osadzoną w afrykańskim stylu. Bardzo przypadło mi to do gustu.

Jeśli szukacie niebanalnej, wciągającej i bardzo zabawnej powieści, to koniecznie wyczekujcie premiery książki "Przepisy na miłość i zbrodnię". To już 20 lipca! Naprawdę warto.

2 komentarze:

  1. W takim razie liczę, że i mnie w końcu owa powieść porwie, bo dopiero ją zaczęłam, ale idzie bardzo opornie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę nie mój typ, ale może kiedyś :) Fajnie napisany recenzja w bardzo ciekawy sposób, bo już po pierwszych linijkach nie mogłam przestać czytać ;)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest stron - kilk!

    OdpowiedzUsuń