piątek, 1 lutego 2013

"Prawo Krwi" Nora Roberts

Tytuł: Prawo Krwi
Autor: Nora Roberts
Wydawnictwo: Książnica
Seria Koronkowa
Liczba stron: 575
Data wydania: 2012

"W spokojnym miasteczku Woodsboro dochodzi do sensacyjnego odkrycia. W trakcie prac budowlanych robotnik wydobywa z ziemi czaszkę sprzed pięciu tysięcy lat. Dla młodej archeolog, Callie Dunbrook, to prawdziwe wyzwanie, tym bardziej, że jej współpracownikiem jest irytujący, choć wciąż pociągający były mąż. Kobieta będzie musiała się zmierzyć nie tylko z klątwą ciążącą nad projektem, ale także z własną skomplikowaną przeszłością." 

    Na początek pragnę zaznaczyć, że jest to moje drugie spotkanie w ostatnim czasie, z twórczością pani Roberts i z całą pewnością mogę powiedzieć, że nie ostatnie. Książka okazała się jeszcze bardziej wciągająca od poprzedniej. Tak więc mam nadzieję, że z kolejną będzie tak samo. Nie wiem czemu wcześniej nie zainteresowałam się książkami tej autorki, nie będę się jednak nad tym tutaj rozwodziła. Zapewne musiałam do nich "dojrzeć". Niemniej Prawo Krwi mnie nie rozczarowało w najmniejszym stopniu. Wręcz przeciwnie, jestem zaskoczona, że tak mnie porwało.

    Pewnego dnia w małym miasteczku zostaje porwana trzymiesięczna dziewczynka. Nikt nie wie kto i dlaczego podjął się tak karygodnego czynu. Wystarczył ułamek sekundy, w której matka niemowlęcia zajęła się swoim starszym synkiem. Jedna chwila, a jak wielka strata. Strata, która odmieniła życie nie tylko matki dziecka, ale i samego maleństwa, małego chłopca i całej rodziny....

   W miasteczku Woodsboro dochodzi do pewnego znaleziska, którym zainteresowali się archeolodzy. To pewien przełom, obok którego naukowcy nie mogli przejść obojętnie. Znaleziono bowiem szczątki sprzed pięciu tysięcy lat. To tylko początek wszystkiego. Znana i szanowana archeolog Callie Dunbrook dowodzi grupą zajmującą się wykopaliskami. W tym przedsięwzięciu towarzyszy jej były mąż, do którego wyraźnie nadal coś czuje. Jacob Graystone również, jest szanowanym archeologiem, a w zespole z Callie dokonują niesamowitych rzeczy. Poznajemy również pewną panią adwokat, Lane Campbell oraz spokojnego bibliotekarza, Douglasa, których również połączy silna więź. Kiedy Callie udziela wywiadu dla telewizji o zaistniałej sytuacji, jaka doszła w wyniku odnalezienia kości na terenie budowy, po drugiej stronie odbiornika, w tym samym miasteczku pewna kobieta rozpoznaje ją jako swoją uprowadzoną trzymiesięczną córeczkę. Czy Callie rzeczywiście jest zaginioną dziewczynką? Kiedy sprawy wykopaliskowe, jak i te, które mogą pomóc w odgadnięciu prawdy dotyczącej pochodzenia pani archeolog zaczynają nabierać tempa, wszystko się komplikuje. Robi się niebezpiecznie. Dochodzi do morderstw i zamachu na życie Callie  i jej bliskich.

    Prawo Krwi to książka, która zawiera w sobie nie jeden, a kilka gatunków literackich. Zaczynając od psychologicznego wątku, kończąc na kryminalnym. Opiewa również w dwa wątki miłosne, które podpinam pod rozbudowany romans. Od samego prologu jesteśmy świadkami zdarzenia, które na późniejszych stronach zostaje stopniowo wyjaśniane. Dowiadujemy się czy porwana dziewczynka żyje, dlaczego doszło do takiego niewybaczalnego czynu, oraz kto za tym wszystkim stoi.
    Pani Roberts poruszyła kilka ważnych kwestii w jednym tomie. Otóż strata kogoś bliskiego bardzo boli i nawet może prowadzić do samodestrukcji. Tutaj dobrym przykładem jest kobieta, której odebrano dziecko, a która nie mogąc sobie z utratą poradzić, odpycha od siebie bliskich i zatraca się w poszukiwaniach córki, tracąc przy tym poczucie teraźniejszości, ponieważ wciąż żyje przeszłością. Może gdyby ta kobieta miała pewność, że jej córeczka nie żyje, dałaby sobie spokój z poszukiwaniami i poświęciłaby czas, i miłość swojemu synowi, który w obliczu tej tragedii został odepchnięty na bok. Jednak ona nie wiedziała gdzie jest jej jej dziecko i nie poprzestała w poszukiwaniach. 
    Mamy również pięknie ukazaną miłość. Pierwsza para Jake i Callie, nie byli pewni swoich uczuć i postanowili się rozwieźć. Przy pracach wykopaliskowych ich uczucie nagle staje się silniejsze i stopniowo się do siebie zbliżają. Próbują poznać na nowo i zrozumieć co stracili. Następnie Lana i Douglas to zupełnie inny przykład miłości. To przykład miłości od pierwszego, drugiego i nawet trzeciego wejrzenia. Oba te związki są inaczej ukazane, co bardzo mi się podobało.

    Wątek kryminalny również moim zdaniem jest wyśmienicie dopracowany. Element zaskoczenia na sam koniec był naprawdę piorunujący. Ja osobiście nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Napięcie towarzyszyło mi przez cały czas czytania, a wraz z nim wiele pytań dotyczących nie tylko morderstw, ale i zamiarów mordercy. Co nim kierowało, dlaczego postąpił tak a nie inaczej i co ważne... Czy działał sam?
    Nora Roberts ma to do siebie, że jej język jest prosty w odbiorze, a opisy barwne, dokładne i sprawiające, że jako czytelnik będziemy mięli wrażenie, jakbyśmy to my byli bohaterami książki. Autorka potrafi również zaskoczyć czytelnika nie jeden raz.

   W książce znaleźć można prawdziwą przyjaźń, oszałamiającą miłość, ciekawe opisy, humor, a także morderstwo, tajemnice i ciekawie wykreowane postaci. Ja spędziłam z nią bardzo miłe chwile i zapewne jeszcze do niej wrócę.

Moja ocena: 8,5/10

Za pójście śladami zbrodni dziękuję Grypie Wydawniczej Publicat.

18 komentarzy:

  1. Mam tę ksiązkę w planach. Przyciągneła mnie do niej okładka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro dopiero rozpoczęłaś przygodę z Norą Roberts to jeszcze dużo ciekawych książek przed tobą:)

    OdpowiedzUsuń
  3. książka zapowiada się ciekawie, aczkolwiek trudno mi zmierzyć się z piórem pisatki - mam jakiś wewnętrzny opór. Może mi się kiedyś uda go pokonać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę koniecznie przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka grzechu warta, tym bardziej że wątków i emocji w niej bez liku :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, czemu, ale nazwisko tej pani kojarzy mi się raczej z kobiecą literaturą;) Miła odmiana, więc rozejrzę się z chęcią:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak mi ją zachwalałaś, że zapewne sięgnę po nią jak się odrobię z moim stosem:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Norę Roberts oczywiście znam, ale nie czytałam jeszcze nic. Kojarzy mi się z romansami i obyczajami w stylu Danielle Steel czy Jodi Picoult, dlatego nie sięgałam po nią do tej pory. Ale powiem Ci, że mnie zaintrygowałaś, zwłaszcza ta archeologia moja ulubiona. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam ochotę poznać twórczość tej autorki. Mam nadzieję, że mi się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Intrygująca recenzja, a książka obowiązkowo do przeczytania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Może kiedyś, póki co mam co czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie ostatnio wreszcie zglebiłam jedną z książek tej rewelacyjnej autorki i choć jestem pod dużym wrażeniem jej książek, to aktualnie jestem na fazie "przestań go kochać, bo nic z tego nie będzie", więc czytanie szczęśliwych zakończeń miłości niemożliwych, to aktualnie nie na mój stan ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. I znów pani Roberts. Ostatnio często natykam się na recenzje jej książek. A mi ciągle coś nie po drodze z jej twórczością. Do końca nawet nie wiem, z czego to może wynikać :/

    OdpowiedzUsuń
  14. A mnie nie ciągnie do książek pani Roberts :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Z przyjemnością bym przeczytała:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam tą autorkę, a okładka jest prześliczna :)
    Na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  17. W przyszłości może się skuszę :>

    OdpowiedzUsuń